Wyprawa na całkowite zaćmienie Słońca – Chiny 2009 –…
Autobusem dojechaliśmy z Tuxi do Tangkou, by tu rozdzielić się na grupki mające spotkać się wieczorem pomiędzy szczytami Gór Żółtych – Huang Shan – uważanych przez wielu (i tu w odróżnieniu od Jeziora Zachodniego, przyznam im rację) za najpiękniejsze w Chinach. Niezwykle strome ściany dolin udekorowane – jak na malowidłach z Zakazanego Miasta – starymi, jakby wystrzyżonymi sosnami. Strome schody wrzynające się w szczeliny. Mimo upału zalewającego oczy potem i różnicy wysokości 1500 metrów – pokonywanej w te i z powrotem kilka razy w towarzystwie „Łysego”, wyprzedzany przez wnoszących do hoteli rozlokowanych między szczytami 100kg porcje zaopatrzenia tragarzy – byłem zachwycony widokami. Najwyższym punktem na jaki wdrapaliśmy się był Tiandu Feng (Szczyt Niebiańskiej Stolicy) o wysokości 1830 m (wyższy od niego Lianhua Feng był niedostępny) gdzie spotkaliśmy niezwykle sympatyczną grupę studentów, którzy całkiem sprawnie porozumiewali się po angielsku, więc mogliśmy wymienić się opiniami na temat tras i ciekawych miejsc w okolicy. Przejście grzbietem karpia -Aoyu Bei – nie jest czymś dla mających lęk wysokości – ale schodki i liny są tu wszędzie więc trzeba sporo wyobraźni, żeby lękać się upadku. jednocześnie kolejki linowe dowożą na górę najdziwniejszych turystów – w tym dziewczyny w szpilkach, wyglądające jakby dopiero co wyszły z butiku a nie były na wyprawie w górach… dziwne pomieszanie rzeczy.