Pakujemy się do samochodów i jedziemy w góry. Pierwszym punktem programu jest wodospad w przełomie Barron Gorge. Pierwsze podejście nie udaje się, bowiem droga okazuje się zamknięta. Ale docieramy do punktu widokowego na wodospad przez dżunglę w górnej części wodospadu.
Stamtąd ruszamy do Kurandy. Miejscowość ta położona w dżungli jest czymś na kształt leśnego Disneylandu – przyrodniczego parku rozrywki. Można tu wejść do motylarni, pogłaskać misie koala, zjeść dobry obiad, kupić pamiątki (tu kupuję swoje didgeridoo). W końcu ruszamy dalej – w stronę jeziora Mitchell. Dojazd do niego okazuje się niemożliwy, więc jedziemy do Mount Malloy. Tu na niewielkim wzniesieniu widzimy pierwszych obserwatorów szykujących się na jutrzejsze zaćmienie.
Zostawiamy tu większość osób i tylko z Jurkiem i Pawłem ruszamy dalej na Mulligan Highway. Droga oddala się od gór na pólnocny zachód przez wyżynę Tabletops. W miejscach, w których możliwe byłoby rozbicie namiotów wyskakujemy z auta sprawdzajac za pomocą Google SkyMap w komórkach z Androidem gdzie nazajutrz będzie Słońce w czasie zaćmienia. W końcu znajdujemy idealne miejsce.
Zajmuję je “w imieniu eclipses.eu” zostając na poboczu rozstawiając sprzęt podczas gdy Jerzy z Pawłem wracają po resztę ekipy. Gdy wracają ja już jestem gotów na obserwacje. Kolejne parę godzin obserwujemy Obłoki Magellana, dziwnego Oriona do góry nogami. Jowisza.
Wreszcie zasypiam na piance na poboczu drogi pod moimi teleskopami.[:en][:de][:it][:es][:fr][:]
Leave a Reply