Park Narodowy Bryce Canyon znajduje się w Utah, i choć w jego nazwie czytamy o kanionie, to w rzeczywistości znajduje się tu grupa olbrzymich naturalnych amfiteatrów powstałych w wyniku erozji wschodniej krawędzi płaskowyżu Paunsaugunt. Bryce wyróżnia się strukturami geologicznymi zwanymi hoodoos, które powstały w wyniku wietrzenia i erozji skał osadowych rzek i jezior. Czerwone, pomarańczowe i białe kolory skał zapewniają spektakularne widoki dla odwiedzających park. Delikatne, kolorowe pinakle mają wysokość do 60 m. Seria amfiteatrów rozciąga się ponad 30 km wzdłuż krawędzi. Największym z nich jest Bryce Amphitheatre, który ma 19 km długości, 5 km szerokości i 240 m głębokości. Tęczowy punkt, najwyższa część parku na wysokości 2775 m, znajduje się na końcu 29-kilometrowej trasy widokowej. Można stamtąd zobaczyć Płaskowyż Wodnika, Amfiteatr Bryce, Góry Henryka, Klify Vermilion i Białe Klify.
Pakujemy się i po śniadaniu, na które tym razem udało mi się upiec sobie gofra i zjeść go z syropem klonowym, opuszczamy Royal Inn w Kanab. Z wszystkich moteli ten chyba najmniej akurat zasłużył na miano królewskiego. Ale tak to już jest, że reklama jest dźwignią handlu. Generalnie Kanab sprawia wrażenie, jakby składał się wyłącznie z moteli i stacji benzynowych. Tu i ówdzie przetkanych jakimś sklepikiem. Skręcamy na północ, jedziemy w górę, a otaczająca dolina staje się coraz żyźniejsza. Na wschód widać rosnące pasmo gór, w które wiem, że wgryzają się amfiteatry Bryce. Gdy skręcamy ku niemu pojawiają się pierwsze smaczki – Red Canyon, z ogniście czerwonymi iglicami hoodoo pnie się na lewo od drogi.
Przerwa na zdjęcia, a potem dalej wspinamy się samochodem na płaskowyż, z którego skręt w prawo kieruje nas już do bram Parku Narodowego Bryce Canyon. Po drodze mijamy Ruby’s Inn – rozbudowany zespół hotelowy obsługujący park. Za nim zaczyna się las, dalej bramki wjazdowe i jesteśmy już przy Visitor Center. Czytaj więcej „USA 2012 – dzień 9 – Bryce N.P. – Zaćmienie Słońca” →