
Barron Gorge National Park – Kuranda – Tabletops
Ponieważ kolejne dni w Cairns pogoda jest coraz gorsza, a każdego poranka niebo jest całkowicie zakryte przez chmury, z których co jakiś czas pada, siadamy z Jurkiem nad mapami analizując opcje. Z rozmów z miejscowymi wynika jasno, że aby uciec od chmur trzeba przejechać na zachodnią stronę pasma gór wznoszących się wzdłuż wschodznieog wybrzeża. Na górach tych zatrzymuje się większość wilgoci niesionej przez wiatry znad Pacyfiku. Z drugiej strony im dalej przesuniemy miejsce obserwacji na zachód tym krótsze zaćmienie, a do tego tym wcześniej i niżej nad horyzontem. Wstępnie wybieramy trzy lokalizacje – zachodni brzeg jeziora Mitchell, pagórki na południowym krańcu miejscowości Mount Malloy i drogę Mulligan Highway. Idziemy spać by wstać możliwie jak najwcześniej.
Pakujemy się do samochodów i jedziemy w góry. Pierwszym punktem programu jest wodospad w przełomie Barron Gorge. Pierwsze podejście nie udaje się, bowiem droga okazuje się zamknięta. Ale docieramy do punktu widokowego na wodospad przez dżunglę w górnej części wodospadu.
Stamtąd ruszamy do Kurandy. Miejscowość ta położona w dżungli jest czymś na kształt leśnego Disneylandu – przyrodniczego parku rozrywki. Można tu wejść do motylarni, pogłaskać misie koala, zjeść dobry obiad, kupić pamiątki (tu kupuję swoje didgeridoo). W końcu ruszamy dalej – w stronę jeziora Mitchell. Dojazd do niego okazuje się niemożliwy, więc jedziemy do Mount Malloy. Tu na niewielkim wzniesieniu widzimy pierwszych obserwatorów szykujących się na jutrzejsze zaćmienie.
Zostawiamy tu większość osób i tylko z Jurkiem i Pawłem ruszamy dalej na Mulligan Highway. Droga oddala się od gór na pólnocny zachód przez wyżynę Tabletops. W miejscach, w których możliwe byłoby rozbicie namiotów wyskakujemy z auta sprawdzajac za pomocą Google SkyMap w komórkach z Androidem gdzie nazajutrz będzie Słońce w czasie zaćmienia. W końcu znajdujemy idealne miejsce.
Zajmuję je „w imieniu eclipses.eu” zostając na poboczu rozstawiając sprzęt podczas gdy Jerzy z Pawłem wracają po resztę ekipy. Gdy wracają ja już jestem gotów na obserwacje. Kolejne parę godzin obserwujemy Obłoki Magellana, dziwnego Oriona do góry nogami. Jowisza.
Wreszcie zasypiam na piance na poboczu drogi pod moimi teleskopami.