Wyprawa na całkowite zaćmienie Słońca – Chiny 2009 – Honkgong

2009

Wyprawa na całkowite zaćmienie Słońca – Chiny 2009 –…

Ostatni dzień w Chinach i Hongkongu zaczynamy od nadania naszych bagaży na lot do Polski. Nie – nie musimy z nimi wędrować cały dzień po mieście. Nie musimy nawet pojawić się na lotnisku. Można to zrobić na kilku wybranych stacjach metra, które poza tym są centrami handlowymi i centrami rozrywki, galeriami sztuki i nie wiem czym jeszcze. Przy okazji okazuje się, że nie musimy opłacać wynoszącej 100 dolarów HK opłaty lotniskowej ta bowiem jest już w cenie biletów. Razem z Jurkiem i większością grupy pakujemy się do piętrowego tramwaju, żeby zobaczyć (prawie) cały Hongkong. Powoli wyjeżdżamy poza centrum biznesowego i 40 kondygnacyjne biurowce zastępują 40 piętrowe kolosy mieszkaniowe. Niesamowite – wertykalne miasto z kart powieści SF. Gdzieś na drugim końcu linii tramwajowej mieszamy się z tłumem tubylców, wędrujemy przez targowiska wszystkiego co można zjeść na świecie. I trafiamy do niezwykłej rybnej restauracji, w której dania pozdrawiają z akwariów. Dziwne ryby, raki i jeszcze dziwniejsze małże oczekują w nich na smakoszy.

Po obiedzie rozdzielamy się. Ja chcę większość trasy pokonanej tramwajem przewędrować pieszo podglądając jak się żyje w tym mieście Blade Runnera – Łowcy Robotów.

A potem gonitwa po podręczny bagaż do hotelu, i na 20 sekund przed upływem ważności trzydniowego biletu na metro docieramy do szybkiej kolei, która zabiera nas na lotnisko. Niestety miasto przykrywają chmury.

Tomasz Czarnecki
Urodzony w roku lądowania na Księżycu... ale na razie nie udało mi się tam polecieć. Fotografuję od podstawówki, pierwszy aparat to smiena, jednak tak ciągnęło mnie do prawdziwych aparatów z wymienną optyką, że ukręciłem jej obiektów. W liceum na rok emigrowałem do Kanady, gdzie z jednej strony po raz pierwszy zetknąłem się z komputerami (i usiłowałem napisać pierwszy swój symulator lotu rakiety) a z drugiej dorobiłem się pierwszego Nikona (FG20 czy jakoś tak). W liceum byłem znany jako ten aparat z aparatem. Studia architektury zacząłem na Politechnice Śląskiej by zaraz potem kontynuować je skutecznie, do tytułu BArch na Uniwersytecie Stanowym Louisiana, gdzie miałem również okazję studiować minor z fotografii (w tym czasie przesiadałem się przez kilka Nikonów, aż do F3). Po pięciu latach w USA (i objechaniu tego kraju cztery razy dookoła, i raz Meksyk) trafiony "patryjotycznością" wróciłem do Polski, dokończyłem studia architektury do tytułu magistra... i na tym skończył się niestety mój romans z architekturą - cale, stopy, funty i normy amerykańskie jakoś niewiele mi się przydały, natomiast był to okres, kiedy doceniono moje umiejętności graficzne - kolejne pięć lat byłem redaktorem naczelnym "Magazynu 3D". Współpraca skończyła się... wkrótce potem padło czasopismo, ale to zupełnie inna historia i raczej nie na trzeźwo. Wróciłem do fotografii tworząc portal dfoto.pl i astronomii - teleskopy.net - i podróżowania. Egipt, Włochy, Francja, Wielka Brytania, Bułgaria, Chorwacja, Sycylia, Chiny - samochodem z namiotem byle zobaczyć więcej, i zajrzeć tam, gdzie mało kto zajrzał przede mną. Razem z Arsoba Travel zorganizowałem dwie udane wyprawy na zaćmienia Słońca. Po czym ruszyłem dalej w świat - Australia i Nowa Zelandia, i wielki powrót do USA, na zachód których od lat jeżdżę robić zdjęcia - i zapraszam do dołączenia do mnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Hit Counter provided by orange county plumbing