
Wyprawa na całkowite zaćmienie Słońca – Chiny 2009 –…
Wieczorem dotarliśmy do wioski Xinping położonej na brzegu rzeki Li, meandrującej wśród niesamowitych skał krasowych. Paweł słusznie wpadł na pomysł, żeby namówić jednego z „rybaków”, żeby następnego dnia wczesnym rankiem wypłynąć na rzekę. Dzięki temu mogliśmy uniknąć tłumów – choć nie wilgoci, która dawała się optyce we znaki. I tak przed szóstą znaleźliśmy się na rzece Li. Spływ – jeżeli chodzi o technologię – niewiele miał wspólnego z romantyczną wizja z przewodników turystycznych. Zamiast bambusów łódź zbudowana była z nieco jedynie przypominających babmus rur kanalizacyjnych. Ciszę spływu zakłócał przyczepiony do jej rufy silnik spalinowy z kosiarki. Ale za to widoki były wspaniałe – niezwykłe góry otulone kobiercem o specyficznej dla zarośli bambusowych fakturze. Rogate krowy pasące się w rzece. I prawie nikogo oprócz nas. Raz minęliśmy rybaka, za którymś zakrętem grupę tubylców piorących pranie. Gdy zawróciliśmy genialność pomysłu Pawła została potwierdzona – wracając do Xinpingu mijaliśmy dziesiątki podobnych „bambusowych” łodzi. Na brzegu rozstawili się handlarze bylepamiątek.
Gdy wróciliśmy ze spływu postanowiłem wdrapać się na 200metrową skałkę nad Xinpingiem, żeby 'zażyć’ panoramy. Oczywiście droga na górę wiodła po schodach, w kilku miejscach drabinach. Ale nie była to bynajmniej wspinaczka. Pot momentami zalewał mi oczy, ale na szczęście po dwóch tygodniach adaptacji klimatycznej to był jedyny problem. A widoki z góry były warte odrobiny potu.
Po powrocie do hostelu szybka zmiana i pranie koszulki po czym załapaliśmy się na wycieczkę do wioski rybackiej, z dziewczynami z nowej zmiany obsługi hostelu. Znowu widoki okolicy – powalające. Po drodze krótka kąpiel w rzece Li i wioska – bida z nędzą, ale już wiem gdzie się robi pamiątki do Wenecji i jak wygląda drewniany sejf bankowy
W Xinping nocowaliśmy się w hostelu „This Old Place International Youth Hostel” – polecam to miejsce i związaną z nim restaurację – choć trzeba wyjść z hotelu (bliżej jest tyłem), skręcić w prawo, a na końcu uliczki w lewo – i na następnym rogu, naprzeciwko – jest ów raj dla podniebienia. Choć jeżeli nie jesteście przyzwyczajeni do upału, to fakt, że jest nieklimatyzowana i otwarta na ulicę, może sprawiać problem. Ale kaczka w pomarańczach, krewetki z rzeki Li itd itd.. są po prostu genialne.