Wyprawa na całkowite zaćmienie Słońca – Chiny 2009 – Macao

2009

Wyprawa na całkowite zaćmienie Słońca – Chiny 2009 –…

Tego dnia w planach mieliśmy odwiedzenie drugiej chińskiej strefy autonomicznej – pozostałości po portugalskiej kolonii a obecnie chińskie Las Vegas – Makau. Metrem dotarliśmy na Kowloon a następnie leją prowadzącą na południe pod Kowloon Park, pod ogromnymi poskręcanymi konarami cynamonowców dotarliśmy do przystani Tsim Sha Tsui skąd odpływają podobne do morskich Ferrari wodoloty. Podróż do Makau zajmuje niecałą godzinę i lądujemy w przystani na wyspie hazardu. Mijamy kasyno, w którym jest miniatura pałacu Dalaj Lamy, Rzymskiego Forum, Wulkanów i nie wiadomo czego jeszcze. Do kolejnego zaglądamy, żeby podziwiać scenografię przypominającą wojnę światów. Wreszcie trafiamy do muzeum formuły pierwszej  oraz porto – w cenie degustacja wyśmienitego trunku. Błądząc po zaułkach trafiamy na tańczącą fontannę, następnie do obrzydliwej szklanej bulwy – najważniejszego kasyna w mieście –  Grand Lisboa. Tradycyjnie należy przegrać parę złotych… ale o dziwo wygrywamy. Ja trochę mniej, Jurek trochę więcej. Wygraną przepijamy – za pięknym kolonialnym rynkiem trafiamy na pijalnię soków – w których owoce mieszane są z kruszonym lodem. Genialny wynalazek. W przeciwieństwie do aptek, widniejące na których reklamy – „Medicine, No Fakes” (Lekarstwa, żadnych podróbek) – wcale nie przekonują. Wspinamy się do fortu, a z niego schodzimy do ruin bazyliki de Sao Paulo. A potem trzeba wracać do Hongkongu.

Wieczorem z Łysym odwiedzamy jeszcze Muzeum Astronomiczne. Fajne, trochę ciekawych zabawek, ale za dużo kolejek i za mało czasu.

Tomasz Czarnecki
Urodzony w roku lądowania na Księżycu... ale na razie nie udało mi się tam polecieć. Fotografuję od podstawówki, pierwszy aparat to smiena, jednak tak ciągnęło mnie do prawdziwych aparatów z wymienną optyką, że ukręciłem jej obiektów. W liceum na rok emigrowałem do Kanady, gdzie z jednej strony po raz pierwszy zetknąłem się z komputerami (i usiłowałem napisać pierwszy swój symulator lotu rakiety) a z drugiej dorobiłem się pierwszego Nikona (FG20 czy jakoś tak). W liceum byłem znany jako ten aparat z aparatem. Studia architektury zacząłem na Politechnice Śląskiej by zaraz potem kontynuować je skutecznie, do tytułu BArch na Uniwersytecie Stanowym Louisiana, gdzie miałem również okazję studiować minor z fotografii (w tym czasie przesiadałem się przez kilka Nikonów, aż do F3). Po pięciu latach w USA (i objechaniu tego kraju cztery razy dookoła, i raz Meksyk) trafiony "patryjotycznością" wróciłem do Polski, dokończyłem studia architektury do tytułu magistra... i na tym skończył się niestety mój romans z architekturą - cale, stopy, funty i normy amerykańskie jakoś niewiele mi się przydały, natomiast był to okres, kiedy doceniono moje umiejętności graficzne - kolejne pięć lat byłem redaktorem naczelnym "Magazynu 3D". Współpraca skończyła się... wkrótce potem padło czasopismo, ale to zupełnie inna historia i raczej nie na trzeźwo. Wróciłem do fotografii tworząc portal dfoto.pl i astronomii - teleskopy.net - i podróżowania. Egipt, Włochy, Francja, Wielka Brytania, Bułgaria, Chorwacja, Sycylia, Chiny - samochodem z namiotem byle zobaczyć więcej, i zajrzeć tam, gdzie mało kto zajrzał przede mną. Razem z Arsoba Travel zorganizowałem dwie udane wyprawy na zaćmienia Słońca. Po czym ruszyłem dalej w świat - Australia i Nowa Zelandia, i wielki powrót do USA, na zachód których od lat jeżdżę robić zdjęcia - i zapraszam do dołączenia do mnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Hit Counter provided by orange county plumbing